Data publikacji: 24.10.2025
Za każdą restrukturyzacją stoi człowiek i jego historia. Poniższy przykład pokazuje, że nawet w trudnej sytuacji istnieje rozwiązanie, które chroni firmę i spokój psychiczny właściciela.
Pani Anna prowadziła salon kosmetyczny w średniej wielkości mieście. Po pandemii przychody spadły, a koszty – czynsz, ZUS, produkty – rosły z miesiąca na miesiąc. Zaległości wobec urzędu skarbowego szybko osiągnęły kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Kredyt czy chwilówka miała uratować sytuację, ale tak było tylko chwilowo, bo poza ratami dalej pozostawały do spłaty zobowiązania podatkowe. Każdy telefon od nieznanego numeru budził lęk, a perspektywa utraty mieszkania stawała się realnym zagrożeniem.
W obliczu narastających problemów Pani Anna zwróciła się do kancelarii.
Po wszczęciu postępowania restrukturyzacyjnego:
Dziś Pani Anna wciąż prowadzi swój salon. Zmieniła lokal na mniejszy i zoptymalizowała koszty, ale najważniejsze jest to, że odzyskała spokój i kontrolę. Urząd Skarbowy zgodził się na rozłożenie swojej wierzytelności na 84 co miesięczne raty.

Również raty kredytów i pożyczek ostatecznie zostały obniżone. Pani Anna obsługuje klientki, rozwija ofertę i – co istotne – nie żyje już w ciągłym stresie związanym z windykacją.
Restrukturyzacja nie jest magicznym rozwiązaniem. To prawne narzędzie, które daje przedsiębiorcy czas, ochronę i przestrzeń do działania. Historia Pani Anny pokazuje, że jedna właściwa decyzja może uratować zarówno firmę, jak i życie prywatne właściciela.
TAGI
Przeczytaj także