Data publikacji: 27.10.2025
Rzecznik Praw Pacjentów może nałożyć karę do 500 tys. zł za używanie w nazwie słowa klinika przez instytucję, która nie ma do tego uprawnień. Właśnie prowadzi postępowanie wobec gabinetu stomatologicznego, który określał się mianem “kliniki” mimo iż nie miał do tego prawa. Kara za wprowadzenie pacjentów w błąd może sięgnąć 500 tys. zł.
Klinika beauty, klinika urody, klinika piękna – określenie klinika jest chętnie stosowane w nazwach gabinetów kosmetycznych. Może jednak stać się przyczyną problemów, bo używanie słowa klinika jest zarezerwowane wyłącznie dla podmiotów leczniczych i to prowadzących określoną działalność.
Otwieram gabinet – zmieniam lokalizację i logo. Będzie to miejsce skupione na zabiegach na twarz i ciało z użyciem zaawansowanego sprzętu, ale też zabiegi typu mezoterapia igłowa, kwasy, szeroko pojęta kosmetologia z diagnostyką komputerową skóry. Jestem na etapie projektowania nowego logo. Ponieważ zainwestowałam w sprzęt i chcę współpracować w przyszłości z lekarzem chciałabym, aby nazwa brzmiała: “Klinika zdrowej skóry by xyz”. Na końcowym etapie uświadomiłam sobie, że słowo “Klinika” może brzmieć dla klientów myląco i sugerować obecność dermatologa lub, że będą tam świadczenia zdrowotne, a tego nie chcę. I czy w ogóle prawnie taka nazwa jest możliwa w przypadku usług, które planuję? Co, jeżeli nie uda mi się zatrudnić lekarza? Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd mylącą nazwą.
Obawy właścicielki salonu kosmetycznego, która rozważa użycie sformułowania “klinika” w nazwie swojego biznesu są uzasadnione.
Ubezpieczenia stworzone specjalnie dla branży Beauty Polisa obejmuje każdy zabieg, pokrywa szkody, chroni przy kontrolach i płaci mandaty za Ciebie.
Rzecznik Praw Pacjentów poinformował właśnie o rozpoczęciu postępowania wobec gabinetu stomatologicznego, który określał się mianem „kliniki”, mimo braku formalnych podstaw do stosowania takiego oznaczenia. Postępowanie rozpoczęło się po zgłoszeniu, które wpłynęło do urzędu w tej sprawie. Czytaj tutaj: KLIK
Jak czytamy w komunikacie: “podmiot określający się mianem „kliniki” nie posiadał zarówno stosownej kadry medycznej, jak również nie spełniał formalnych warunków umożliwiających mu używanie takiego nazewnictwa. Tym samym mógł on wprowadzać w błąd pacjentów (także tych przyszłych) co do zakresu, charakteru i jakości udzielanych świadczeń zdrowotnych”.
Zgodnie z art. 89 ust. 6 ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (Dz. U. z 2025 r. poz. 450), określeń takich jak „klinika”, „kliniczny” czy „uniwersytecki” mogą używać wyłącznie podmioty lecznicze, które prowadzą działalność dydaktyczną i naukową na podstawie umowy z uczelnią medyczną.
Mówiąc dokładniej:

Jak podaje Rzecznik Praw Pacjentów, w przypadku kontrolowanego podmiotu nie wykazano żadnych związków z uczelnią, ani zawartej umowy cywilnoprawnej wymaganej ustawą. Mimo to placówka posługiwała się nazwą „klinika” w materiałach promocyjnych oraz dokumentacji.
RPP przypomina, że “działalność lecznicza jest ściśle regulowana i wymaga przestrzegania wysokich standardów – zarówno w praktyce klinicznej, jak i w zakresie informowania pacjentów. Nazwa podmiotu leczniczego nie może pełnić wyłącznie funkcji marketingowej, zwłaszcza jeśli zawiera zastrzeżone określenia sugerujące status naukowy lub dydaktyczny.
Rzecznik uznał, że w tej sprawie doszło do naruszenia zbiorowego prawa pacjentów do rzetelnej informacji i nakazał podmiotowi “wdrożenie działań naprawczych”. Jeśli one nie nastąpią RPP może nałożyć karę w wysokości do 500 tys. zł.
W danych publikowanych przez kancelarie prawne można znaleźć informacje o sprawach, w których rozstrzygano, czy w nazwie placówki leczniczej może zostać użyty angielski zwrot “clinic”. Oznacza on podmiot/zakład leczniczy, w którym udzielane są świadczenia zdrowotne i nie jest tym samym, czym “klinika” w rozumieniu ustawy o działalności leczniczej i udawało się działalność pod taką nazwą zarejestrować. Nadal jednak mowa jest o podmiocie leczniczym, który miał w nazwie człon “clinic”.
Na marketing i nazewnictwo salonów beauty warto więc zwrócić szczególną uwagę także w kontekście projektu Ustawy o zmianie ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta oraz ustawy o systemie powiadamiania ratunkowego, określanej jako „Lex Szarlatan”. Zgodnie z nowym brzmieniem przepisu zaproponowanym do tej ustawy przez Rzecznika Praw Pacjenta, aby dane działanie mogło zostać uznane za praktykę pseudomedyczną, trzeba będzie wykazać, że zostało ono podjęte w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej.
Zapis o konieczności wykazania korzyści majątkowej lub osobistej ma kluczowe znaczenie. Odnosi się on do sytuacji, w których ktoś faktycznie czerpie zysk (zarabia) lub inne korzyści (np. wizerunkowe) z podszywania się pod działalność medyczną, np. odpłatnie oferuje „terapie” lub „leczenie”, nie mając do tego uprawnień. Chociaż rząd zapewnia, że ustawa “Lex Szarlatan” nie będzie dotyczyła kosmetologów, to wydaje się, że należy być tu bardzo ostrożnym w działaniach marketingowych (do nich należy też działanie salonu pod określoną nazwą), aby nie sugerowały one działalności leczniczej.
TAGI
Przeczytaj także